O słodkowodnych płaszczkach
Płaszczki słodkowodne pochodzą z Ameryki Południowej. Są to niesamowicie inteligentne, ciekawe i ruchliwe ryby, które niestety rosną do sporych rozmiarów. Największe mogą osiągnąć 80cm (w naturze nawet 100cm) średnicy talerza (Potamotrygon motoro, schroederi, henlei czy tigrina)
Ich wielkość ogranicza niestety często akwarystów, którzy nie są w stanie zapewnić rybom odpowiednio dużych zbiorników. Na szczęście istnieją też gatunki mniejszych płaszczek takie jak P. hystix (45cm) czy P. scobina (35cm). Z racji swoich rozmiarów są one znacznie częściej spotykane w domowych akwariach. Mamy też do dyspozycji średnie płaszczki, które dorastają do 60 cm (P. leopoldi, P. Itaituba p14, P. castexi, P. pearl).
Płaszczki takie jak motoro czy leopoldi należą do bardzo łatwych w hodowli. Wystarczy odpowiednie akwarium z filtracją typu SUMP, mile widziana jest coraz częściej spotykana w większych zbiornikach hydroponika (filtr hydroponiczne). Trudniejsze w hodowli gatunki to np P. tigrina, która jest bardzo czuła na minimalne NO3 a P. schroederi NO3 nie toleruje stężenie NO3 wcale. W tym wypadku niezbędna jest bardzo wydajna filtracja i właśnie dlatego zalecane są filtry typu sump z dużą ilością złoża zraszanego.
Zbiornik dla płaszczek powinien być możliwie jak największy, nie będę tu podawał litrażu, ponieważ wystarczy spojrzeć na dorosłe ryby i samemu odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego? 🙂 Aranżacja zbiornika powinna pozostawić jak największą pustą przestrzeń dna. Korzenie można np. podwiesić. Ryby te zakopują się w piasku (np. w czasie zagrożenia), dlatego najlepsza opcja to granulacja podłoża 0,5-1,2 mm. Drobniejszy piasek będzie non stop przyczepiony do płaszczek, przez co ryba będzie wyglądała jak schabowy w panierce 😉 Miłośnicy zielonych akwariów niestety muszą z płaszczek zrezygnować. Ryby ciągle przeszukują one podłoże w poszukiwaniu pokarmu, więc nie ma więc mowy o planowaniu w zbiorniku roślin. Jedyną możliwością jest umocowanie mocnych roślin do korzeni za pomocą np. żyłki wędkarskiej.. Oświetlenie nie musi być mocne, zalecana jest wręcz częściowe zaciemnienie zbiornika lub zastosowanie światła rozproszonego.
Płaszczki mają od spodu talerza 5 par skrzeli i otwór gębowy. Nie posiadają typowych płetw piersiowych. Płetwy te otaczają cały talerz, co widać przy pływaniu płaszczki w toni. Ryby te mają kolec jadowy, na końcu ogona. Odnotowane jest wiele przypadków ukłucia hodowców przez ryby, ale raczej jest to przypadkowe (np. podczas sprzątania akwarium, kiedy ryba się wystraszy), aniżeli działanie ryby w obronie. W przypadku ukłucia kolcem należy ranę przyłożyć do wrzątku, a jeśli hodowca ma uczulenie na jad koniecznie jest wezwanie pogotowia. Jako ciekawostkę należy dodać, że małe płaszczki kolec jadowy posiadają miękki. Dzięki temu nie ranią samicy przy porodzie. Ryby mają parę oczy które są wypukłe dzięki temu płaszczka może obserwować otoczenie po zakopaniu. Zaraz za oczami mamy tryskawki, którymi oddychają w czasie zakopania, często też przelatuje przez nie piasek w czasie “dmuchania” w niego i szukania pożywienia. Dodam z doświadczenia że P. motoro ma chropowatą “skórę” natomiast P. leopodli są aksamitnie gładkie. Samca od samicy rozpoznajemy “wypustkami” na końcach płetw zwanymi claspers i dzięki temu już po porodzie rozpoznajemy płeć u młodych.
Z doświadczenie wiem, że najlepszą obsadą płaszczek to trzymacie pary ryb lub 1 samca z 2 samicami. Problemem akwarysty jest z agresja między samcami dojrzałymi płciowo. Pomiędzy nimi często dochodzi do walk, ponieważ ryby wykazują dużą agresję wewnątrzgatunkową. Nie wyklucza to agresji do samic, ale są to rzadsze przypadki.
Płaszczki osiągają dojrzałość płciową około 4 roku życia (zależy od ilości karmienia, temperatury wody itp.). Samce są zwykle około 10cm mniejsze od samic w tym samym wieku. Większość płaszczek można bez problemu rozmnożyć w warunkach domowych, wystarczy odpowiednio duży zbiornik, z odpowiednią filtracją. Ryby rodzą się żywe, czyli mamy to do czynienia z gatunkami żyworodkami.
Gody u płaszczek są bardzo spektakularne. Samiec trzyma zębami talerz samicy i próbuje dostać się pod spód, wciskając narząd płciowy do narządu rozrodczego samic. W tym momencie dochodzi do zapłodnienia. Samiec czasem próbuje nawet przez kilka tygodni zapłodnić samicę, która nie dopuszcza go do siebie. W takim wypadku samiec niezłomnie nie odpuszcza samicy aż do jej ulegnięcia. Niestety są przypadki, że ryby dopuszcza się tylko na czas zapłodnienia ponieważ brutalny samiec potrafi pokaleczyć wybrankę, a czasami nawet odgryźć jej pół talerza. W większości przypadków jednak mamy też powiedzmy “dżentelmenów” którzy jedynie delikatnie podgryzają samice.
Przy parze rozrodowej trzeba posiadać zbiornik kwarantannowy (odpowiednio duży do wielkości płaszczki). Zaleca się na czas porodu oddzielić samice od innych ryb, żeby ocalić maluchy od pożarcia. Ciąża u samicy trwa około 3 miesięcy. Przez ten czas niezbędne jest obfite karmienia “matki rodzicielki”.
Zwykle młoda samica rodzi 1-2 młodych, starsze samice rodzą zwykle 5-6. Znane są jednak też przypadki, kiedy z jednego miotu można uzyskać nawet 14 czy 16 sztuk. Zaleca się co jakiś czas rozdzielić parę na dłuższy czas (6-12 miesięcy), żeby zregenerować samicę . Pamiętajcie, że ryby to radość i hobby, a nie maszyny do produkcji młodych i wzbogacania się na nich.
Przy tym temacie chciałbym też poruszyć kwestie tzw. batmanów. Są to płaszczki, których talerz nie łączy się z przodu promienia. Batmany zdarzają się u zdrowych rodziców i wtedy mamy cały miot takich stworków potem przez długi czas albo już nigdy się nie urodzą batmany z tej pary.
Płaszczki mogą się mieszać miedzy sobą i wychodzą hybrydy, które potrafią mieć niesamowite wzorki na ciele. Hybrydy to bardzo kontrowersyjny temat, sam bardzo lubię “kundle” i traktuję je właśnie tak samo, jak mieszane psy (rasowy i kundle są tak samo cudowne).
Płaszczki to zwierzęta mięsożerne. Uwielbiają ochotkę, czerwone robaki (szczególnie maluchy) stynkę czy krewetki, żywe ryby i te martwe (mrożona panga, tilapia itp.) to też ich przysmak. Można też przyzwyczaić je do jedzenia suchego pokarmu. Maluchy karmimy 3-4 razy dziennie, dorosłe co 2-4 dni, przy czym pamiętamy twardą zasadę ryba głodna ryba zdrowa.
Płaszczki rosną względnie powoli. Po roku osiągają około 20 cm średnicy talerza a po dwóch latach około 30cm, są to ryby długowieczne, bo żyją 20 lat. Na końcu ogona mają kolec jadowy, którym mogą zaatakować. Płaszczki należą do w miarę grzecznych drapieżników. Mimo że mają zęby, to jeśli inne gatunki są odpowiednio duże, nie będą jej zaczepiać. Niestety z mniejszych gatunków wcześniej czy później zrobią sobie obiad. Płaszczki to ryby denne, ale lubią pływać w nurcie powodowanym przez wylot filtra. Chętnie też przesiadują na szybie akwarium. Takie zachowanie pozwala na swobodną obserwację ryb od strony brzusznej. Moim zdaniem dobrymi kolegami w akwarium będą cichle, arowany i duże ziemiojady, złym pomysłem będą duże zbrojniki, które mogą bardzo poranić naszą płaszczkę.
Uważam, że najlepiej kupować płaszczki od hodowców, czyli F1 czy F2, ceny są dużo lepsze (szczególnie tych droższych płaszczek) a mamy pewność, że dostaniemy fajnego malucha, który bez problemu będzie przyjmował pokarm i dobrze się chował. Płaszczki WF często są słabe, nie przyjmują pokarmu i są tak chude, że widać im całą miednicę. Takiej ryby nigdy nie należy kupować.
Mam nadzieję, że choć trochę przybliżyłem Wam szczegóły hodowli tych pięknych ryb i serdecznie zachęcam do tego wszystkich akwarystów posiadających możliwości postawienia (oczywiście) odpowiedniej wielkości akwarium dla tych pięknych ryb. Zdaję sobie sprawę, że wiedza na temat ryb jest rzeczą niezbędną, a jeden artykuł nie odpowie na wszystkie pytania. Dlatego chciałbym jednocześnie zachęcić do odwiedzania for internetowych. Szczególnie polecam Forum www.arowana.pl gdzie znajduje się wielu pasjonatów płaszczek i którzy chętnie podzielą się swoimi doświadczeniami. Sam lata temu stawiałem na tym forum swoje pierwsze kroki i z perspektywy czasu wiem, że jest to idealne miejsce na zdobycie odpowiedzi na nurtujące pytania i wątpliwości.
Autor: Piotr Kmieć