Bezrybie w oceanach nadchodzi…
W ciągu 40–50 lat może dojść do potężnego kryzysu mórz i oceanów. Po raz pierwszy w dziejach ludzkości może dojść do sytuacji, gdy nie będzie czego łowić…
Połowy przemysłowe, trwające od połowy ubiegłego wieku już doprowadziły do katastrofalnej sytuacji. Według ONZ ponad 80% światowych łowisk jest silnie eksploatowanych, z czego część została już całkowicie wyczerpana. Aż jedna trzecia jedzonych przez ludzi gatunków ryb i skorupiaków jest zagrożona wyginięciem. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest los tuńczyków. Światowa populacja tuńczyków zmalała w ciągu ostatnich 50 lat o 60%, a są rejony, gdzie spadek populacji sięga 80%. Gatunki, które są na skraju wyginięcia, a jednak mimo tego są stale łowione, to m.in. łosoś bałtycki, sola, węgorz, halibut atlantycki, karmazyn, tuńczyk błękitnopłetwy, niektóre rekiny i płaszczki.
Według raportu Greenpeace obecnie w ciągu roku do mórz i oceanów wrzuca się sznury z 4 miliardami haków na ryby, a długość sznurów stosowanych w tej metodzie połowu jest równa 550 równikom Ziemi. Z kolei w największej sieci rybackiej zmieściłoby się 13 odrzutowców. Te wielkości uzmysławiają, że komercyjnie łowione gatunki ryb nie mają szans przetrwania w starciu z przemysłowymi połowami. Zresztą nie tylko one giną. Co roku za burtę statków rybackich wyrzuca się 7 milionów ton martwych ryb, skorupiaków, żółwi, ptaków morskich, delfinów i innych ssaków morskich, które przypadkowo zaplątały się w sieci lub nie mają wartości handlowej.
Flota Unii Europejskiej odpowiada za 6% światowych połowów, a pod względem wielkości połowów wyprzedzają ją tylko Chiny i Peru. Unia jest też trzecim największym po Japonii i USA importerem ryb. Około połowa unijnych połowów przypada na 4 kraje: Hiszpanię, Francję, Wielką Brytanię i Danię. Polska ma 3% udziału w unijnym rybołówstwie. Obecna Wspólna Polityka Rybacka, regulująca połowy unijne, nie gwarantuje zapewnienia zrównoważonego rybołówstwa.
Czy rozwiązaniem jest hodowla ryb? Wszak coraz więcej ryb w handlu pochodzi właśnie z hodowli. Jednak hodowle takie nie są obojętne dla środowiska, powodują silne zanieczyszczenia wody, uławiają rozprzestrzeniania się chorób wśród ryb, dokładnie tak samo jak przemysłowe farmy świń czy drobiu sprzyjają zapadaniu na choroby tych zwierząt. Ponadto do żywienia ryb hodowlanych używa się ryb dzikich np. z 5 kg dzikich sardeli utrzymuje się mączkę rybną służącą do wykarmienia 1 kg łososia. Im więcej będzie ryb hodowlanych, tym mniej przetrwa dzikich.
Greenpeace postuluje gruntowną zmianę Wspólnej Polityki Rybackiej:
– zmniejszenie i restrukturyzację unijnej floty – ograniczenie jej możliwości połowowych oraz bazowanie na małych jednostkach rybackich, zamiast wielkich i zabójczych dla środowiska statków;
– zwiększenie obszarów rezerwatów morskich, gdzie obowiązywałby zakaz połowów;
– wyeliminowanie najbardziej destrukcyjnych dla środowiska metod połowu, takich jak trałowanie denne.
– stosowanie się do kwot połowowych zalecanych przez naukowców.
Źródło:
Raport Greenpeace: Europejskie rybołówstwo na rozdrożu
Alicja Barcikowska
Z zawodu psycholog i doradca zawodowy, a prywatnie: żona, artystka, wegetarianka. Specjalizuję się w zagadnieniu świadomości ekologicznej. Więcej o mnie na